Cykl: Daję Ci wieczność
Wydawnictwo: InitiumTematyka: Romans, Fantasy, Erotyka, BL (Boys Love), +18
Ostrzeżenie:
KSIĄŻKA ZAWIERA TREŚCI NIEODPOWIEDNIE DLA NIEPEŁNOLETNICH ORAZ TAKIE, KTÓRE MOGĄ URAZIĆ DOROSŁYCH
Ostrzeżenie na tylnej stronie okładki jest trafne i potrzebne. Książka łamie wiele tematów tabu, które nawet dla doświadczonych czytelników mogą być w pierwszej chwili szokujące. Choć tematyka jest ciężka, to nie męczyłam się podczas czytania, bo styl jest wręcz piorunujący, zdecydowanie go uwielbiam.
Książka jest swego rodzaju ukłonem dla kultowej powieści Wywiad z wampirem autorstwa Anny Rice. Pokazuje, że temat wampirów nie został porzucony po tym, co zrobiła z nimi Stephenie Meyer. O wampirach wciąż można pisać dobrze! Wampiry w Woła mnie ciemność palą się na słońcu, muszą zabijać ludzi, by przeżyć i fascynują zwykłych śmiertelników, odgadując ich myśli i pragnienia. Tak, mamy tu do czynienia z wampirami z krwi i kości.
Akcja powieści dzieje się w XIX wieku, w Londynie. Główny bohater, Armagnac Jardineux, urodzony i wychowany w Luizjanie, wyrusza w podróż po Europie, by zdobyć wykształcenie, a następnie powrócić do domu i przejąć rodzinną plantację. Jednak wojna secesyjna krzyżuje te plany, niszcząc wszystko, do czego ewentualnie mógłby chcieć wrócić. Armagnac pozostaje bez planu na życie, pieniędzy i rodziny. Mieszka z jedyną żyjącą krewną, starą ciotką z demencją, która częściej bierze go za swojego zmarłego męża niż za młodzieńca.
Przełom w jego życiu następuje, gdy pijany gra na pianinie w podrzędnym londyńskim barze. Wówczas pojawia się Lothar, mężczyzna zupełnie nie pasujący do tej speluny. Przystojny, pięknie ubrany, postukujący przy chodzeniu laską z kryształową gałką. (Osobiście trochę widziałam tu Lucjusza Malfoya, ale to było tylko pierwsze wrażenie.) Proponuje Armagnacowi odwrócenie życia o 180 stopni. Powrót na salony, apartament, służbę, sławę i pieniądze. Snuje wizje, jak ich duet muzyczny podbija wszystkie bale arystokratów. Armagnac przy pianinie, on sam obok ze skrzypcami, a przed nimi tłum ludzi oczarowanych i zasłuchanych w ich muzykę. Kusząca wizja? Dla Armagnaca z pewnością. Cóż, czy ten plan wypalił, musicie dowiedzieć się sami. Ja napiszę tylko tyle, że spróbowali zawojować świat sztuki. Z drobną pomocą pewnego mecenasa (urządza orgie w swojej wilii, ogólnie dość specyficzny mężczyzna, ale zdecydowanie mój ulubieniec), a także z tajemniczym dziennikiem babki Armagnaca, który nie raz zawróci mu w głowie.
Dlaczego książka jest tak kontrowersyjna? Bo pojawiają się sceny erotyczne (pięknie opisane, zdecydowanie warte przeczytania), bo pojawia się motyw przymusu ze strony innych i zachowań wbrew sobie, toksyczne relacje. No i oczywiście dlatego, że bohaterowie nie ograniczają się jedynie do słodkich dziewczynek. Ale cóż można powiedzieć, takie były czasy. Dlaczego jeszcze? Jest ciężka, bo opowiada o tragizmie postaci. Zdarzały się takie momenty, że odkładałam książkę w trakcie rozdziału i po prostu nie potrafiłam jej ruszyć przez następne kilka godzin, póki trochę nie ochłonęłam. Z pewnością musicie być na to przygotowani, że refleksje was najdą, gdy przeczytacie parę scen.
Panią Agatę Suchocką trzeba pochwalić za to, że opisuje muzykę. To ciężkie, bo nie można tego zobaczyć. Czytelnik wyobraża sobie bohaterów jak grają na skrzypcach i fortepianie, ale żeby słyszeć muzykę, którą grają? Udowodniono mi, że tak się da. To niezwykły dar, pokazać ludziom muzykę za pomocą słów. Z tego powodu biję wszelkie pokłony dla autorki. Jeśli jeszcze kiedyś dane będzie nam się spotkać, to zapewniam Was, że padnę przed nią na kolana i oddam jej za to hołd.
Czy czekam na kolejną część? Z zapartym tchem i mocno bijącym sercem. Nie wiem, czego mogę się w niej spodziewać, ale jestem pewna, że nie zawiodę się.
Swoją drogą, pisałam tę recenzję bardzo, bardzo długo. Od lutego, kiedy to przeczytałam książkę. Nie powiem, żeby to było normalne w moim wypadku. Z reguły siadam i piszę wszystko od razu. Po prostu po przeczytaniu Woła mnie ciemność targały mną naprawdę różne emocje i nie wiedziałam, co powinnam napisać, więc pisałam po kawałku, non stop coś poprawiając. Ostatecznie nie jestem pewna, czy napisałam wszystko, co siedziało mi w głowie, ale chciałam ją w końcu opublikować, by przekonać Was, że mimo iż jest to ciężka lektura, to jednak warta tego, by ją przeczytać.
Przełom w jego życiu następuje, gdy pijany gra na pianinie w podrzędnym londyńskim barze. Wówczas pojawia się Lothar, mężczyzna zupełnie nie pasujący do tej speluny. Przystojny, pięknie ubrany, postukujący przy chodzeniu laską z kryształową gałką. (Osobiście trochę widziałam tu Lucjusza Malfoya, ale to było tylko pierwsze wrażenie.) Proponuje Armagnacowi odwrócenie życia o 180 stopni. Powrót na salony, apartament, służbę, sławę i pieniądze. Snuje wizje, jak ich duet muzyczny podbija wszystkie bale arystokratów. Armagnac przy pianinie, on sam obok ze skrzypcami, a przed nimi tłum ludzi oczarowanych i zasłuchanych w ich muzykę. Kusząca wizja? Dla Armagnaca z pewnością. Cóż, czy ten plan wypalił, musicie dowiedzieć się sami. Ja napiszę tylko tyle, że spróbowali zawojować świat sztuki. Z drobną pomocą pewnego mecenasa (urządza orgie w swojej wilii, ogólnie dość specyficzny mężczyzna, ale zdecydowanie mój ulubieniec), a także z tajemniczym dziennikiem babki Armagnaca, który nie raz zawróci mu w głowie.
Dlaczego książka jest tak kontrowersyjna? Bo pojawiają się sceny erotyczne (pięknie opisane, zdecydowanie warte przeczytania), bo pojawia się motyw przymusu ze strony innych i zachowań wbrew sobie, toksyczne relacje. No i oczywiście dlatego, że bohaterowie nie ograniczają się jedynie do słodkich dziewczynek. Ale cóż można powiedzieć, takie były czasy. Dlaczego jeszcze? Jest ciężka, bo opowiada o tragizmie postaci. Zdarzały się takie momenty, że odkładałam książkę w trakcie rozdziału i po prostu nie potrafiłam jej ruszyć przez następne kilka godzin, póki trochę nie ochłonęłam. Z pewnością musicie być na to przygotowani, że refleksje was najdą, gdy przeczytacie parę scen.
Panią Agatę Suchocką trzeba pochwalić za to, że opisuje muzykę. To ciężkie, bo nie można tego zobaczyć. Czytelnik wyobraża sobie bohaterów jak grają na skrzypcach i fortepianie, ale żeby słyszeć muzykę, którą grają? Udowodniono mi, że tak się da. To niezwykły dar, pokazać ludziom muzykę za pomocą słów. Z tego powodu biję wszelkie pokłony dla autorki. Jeśli jeszcze kiedyś dane będzie nam się spotkać, to zapewniam Was, że padnę przed nią na kolana i oddam jej za to hołd.
Czy czekam na kolejną część? Z zapartym tchem i mocno bijącym sercem. Nie wiem, czego mogę się w niej spodziewać, ale jestem pewna, że nie zawiodę się.
Swoją drogą, pisałam tę recenzję bardzo, bardzo długo. Od lutego, kiedy to przeczytałam książkę. Nie powiem, żeby to było normalne w moim wypadku. Z reguły siadam i piszę wszystko od razu. Po prostu po przeczytaniu Woła mnie ciemność targały mną naprawdę różne emocje i nie wiedziałam, co powinnam napisać, więc pisałam po kawałku, non stop coś poprawiając. Ostatecznie nie jestem pewna, czy napisałam wszystko, co siedziało mi w głowie, ale chciałam ją w końcu opublikować, by przekonać Was, że mimo iż jest to ciężka lektura, to jednak warta tego, by ją przeczytać.
Mishi